Justyna Jasłowska o swojej pasji

Tancerka i choreograf, instruktorka Pilates, ukończyła socjologię i fizjoterapię. W Slow Move prowadzi m.in. Flow Stretch, Fit Dance i Let’s Dance. Zgodziła się na szczerą i dość intymną rozmowę…

Jak zaczęła się Twoja pasja tańcem i choreografią?
Od dziecka rwałam się do tańca ale ze względu na to, że dorastałam na wsi, w górzystym rejonie, na południu Polski dostęp do edukacji tanecznej był utrudniony. Sporadycznie uczęszczałam na warsztaty i tańczyłam od pierwszej do ostatniej piosenki na szkolnych dyskotekach. W liceum zaczęłam się interesować tańcem od strony teoretycznej, antropologią tańca, jego kulturowymi aspektami, pierwotnością. Z tych zainteresowań zaczęłam czerpać na początku studiów, gdy poznałam grupę ludzi, którzy podobnie myśleli. Od wspólnych rozmów i fascynacji zaczęły się pierwsze próby w kierunku poszukiwań ruchowych. Z grupą przyjaciół stworzyliśmy w Lublinie zespół Teatr Maat Projekt, z którym zaczynałam, rozwijałam się i współpracowałam 7 lat. Zaczynaliśmy zupełnie amatorsko ale byliśmy totalnie owładnięci swoja pasją i na przestrzeni kilku lat przerodziliśmy się w profesjonalnie funkcjonujący zespół, który obecnie jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych w kraju (www.teatrmaat.pl). Oczywiście nasze zainteresowania i prace ewoluowały i przeszły wielką przemianę w stosunku do tego, co robiliśmy na początku. Równolegle z pracą w Maat pracowałam nad własnymi, niezależnymi choreografiami, rozwijałam swój warsztat, nabywałam doświadczeń w spotkaniach z różnymi choreografami i tancerzami, aż na pewnym etapie poczułam, że chcę działać całkiem niezależnie, tworząc prace solowe jak i we współpracy z artystami, którzy imponują mi i z którymi dostrzegam możliwość porozumienia zawodowego

Jak w miarę nabierania doświadczenia ewoluowało Twoje podejście do tańca, jego rozumienie?
Trudno mi wskazać na konkretną linię zmiany przechodzącą od tego, co było kiedyś do tego, co jest teraz. Chyba od zawsze miałam podobny jak obecnie sposób myślenia o tańcu i choreografii. Oczywiście, że z czasem, wraz z doświadczaniem siebie ale i innych artystów i ich dróg, wiele się w moim podejściu zmieniało i pewnie jeszcze zmieni. Kiedyś uważałam, że taniec to bardzo zaborcza dziedzina, która nie stwarza przestrzeni na cokolwiek innego w życiu, jak praca nietaneczna, rodzina, projekty okołotaneczne czy na pograniczu animacyjnych. Obecnie wręcz jestem przekonana, że potrzebne są dodatkowe, inne niż taniec przestrzenie, że wszystko co nas zbliża do codziennego życia konstytuuje naszą dojrzałość, rozszerza perspektywę, a to z kolei znajduje przełożenie w pracach artystycznych. Zmienił się również mój stosunek do ciała, o które zaczęłam bardziej umiejętnie, całościowo, z nastawieniem prozdrowotnym dbać. Paradoksalnie, im bardziej taniec na poziomie fizycznym stawał się dla mnie sprawą drugorzędną, tym szczególniejszą uwagę poświęcam ciału i dbałości o zdrowie. Z czasem chyba też znikła u mnie tendencja do wartościowania technik tańca, dzielenia choreografii na „ten na poziomie” i „te słabe”. Nie mówię o poziomie wykonania. Nabrałam chyba czegoś, co mogłabym określić szacunkiem do czyjegoś wyboru i pracy. To z kolei rodzi postawę większej otwartości i koniec końców ubogaca. Zauważyłam, że odchodzę od punktu, który można zabawnie nazwać „syndromem młodego choreografa czy tancerza” polegającym na tym, aby przede wszystkim produkować efektowny ruch, dużo ruchu, dynamiki, ekspresji itp. Nie chcę przez to jednak powiedzieć, że interesuje mnie tylko minimalizm. Bardziej chodzi mi o świadome decyzje i zgodność choreografii z procesem. Ruch i finalna choreografia dobrze, moim zdaniem, gdy są wyborem, a nie wypadkową aktywności na poziomie ciała. Wtedy wiemy o co nam w tym tańcu chodzi.

Czytaj więcej…

Joga po raz pierwszy? :)

Przedstawiamy krótki poradnik dla osób, które chcą spróbować jogi, ale nie wiedzą jak przygotować się do pierwszych zajęć.

1. Jeśli masz wątpliwości dotyczące swojego zdrowia, najpierw skonsultuj się z lekarzem.

2. Ostatni posiłek zjedz 2-3 godziny przed zajęciami. Niektóre asany działają jak masaż dla organów wewnętrznych, lepiej więc gdy układ trawienny jest odciążony.

3. Zgłoś nauczycielowi wszystkie swoje obawy, poinformuj o ewentualnych kontuzjach, problemach zdrowotnych czy menstruacji, żeby mógł odpowiednio zmodyfikować ćwiczenia.

4. Jeśli jesteś w ciąży – wybierz specjalne zajęcia dla kobiet ciężarnych.

5. Ćwiczymy boso, w wygodnym, niekrępującym ruchów ubraniu. Nie polecamy szerokich spodni, w których nie widać ustawienia kolan. Maty są dostępne w naszym studio, można również ćwiczyć na własnej.

6. Na swoich pierwszych zajęciach – nie przejmuj się, jeśli pozycje sprawiają trudność. Ciało potrzebuje trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do nowego wysiłku. Wiele asan wygląda na łatwe, w rzeczywistości wymagają one odpowiedniej wprawy. W jodze wszystko przychodzi z czasem. Zamiast siłować się z własnym organizmem, lepiej uzbroić się w cierpliwość. 🙂

Zapraszamy!